Legenda o smoku warszawskim
Dawno, dawno temu, dni jakichś trzydzieści
Doszły do mych uszu przeokropne wieści
A mówiły one o strasznym potworze,
Który zamieszkiwał na warszawskim dworze
Nie tylko w Krakowie, jak się okazuje,
Potwór przeokropny środowisko truje
Jednak jest coś więcej, legenda ożyła
Warszawska poczwara potworzycą była
Łapska przeogromne, ogon trzymetrowy
A na grubej szyi trzy szkaradne głowy
A z każdego pyska fetor przestraszliwy
Dobywał się stale dla miasta szkodliwy
W pysku każdym zębisk po tuzinów kilka
Pomiędzy którymi nie wejdzie i szpilka
U każdego łapska po piętnaście szponów
A na całym cielsku łusek aż od gromu
Kiedy potworzyca do miasta przybyła
Na warszawski zamku pokój wykupiła
Na spacery chodząc, turystów straszyła
Samym swym wyglądem wielu wykruszyła
Sami warszawiacy zamek omijali
Będąc blisko, szybko obok przemykali
Kiedy minął kwartał, miasto wyludniało
Wielu ludzi z centrum gdzieś pouciekało
Szkaradna smoczyca urodą nie grzeszy,
Lecz jest towarzyska i grupa ją cieszy
A kiedy ulice pustymi się stały
Samotność i cisza we znaki się dały
Kiedy się nad brzegiem Wisły przechadzała
Nagle w taflę wody ukradkiem spojrzała
Zatkało smoczycę wielkie przerażenie
Brzydota postaci zrobiła wrażenie
„Co za potwór ze mnie, straszliwa poczwara;
a mej samotności przebrała się miara
Od dziś dbać o siebie bezustannie muszę
I nowym wyglądem ludziska poruszę”
Początkiem przemiany wielka kąpiel była,
Która skórę smoka z brudu uwolniła
W salonie piękności smoczycę przyjęto
Dokładnie wyglądem gościa się zajęto
Fryzura, paznokcie i zęby jak nowe
Łuski lśnią połyskiem nawet pod ogonem
Prace trwały długo z racji jej wielkości
Wszak nie co dzień salon miewał takich gości
Wszyscy pracownicy starali się szczerze
Pomóc swej klientce w każdej niemal mierze
Zwłaszcza, że smoczyca z góry zapłaciła
Bajeczny napiwek wszystkim zostawiła
Szybko się rozeszła fama niesłychana
Smoczyca wygląda jak prawdziwa dama!
Tłum ciekawskich gapiów do miasta przybywa
Radosna smoczyca już się nie ukrywa
Jest już twarzą roku i inne honory
Towarzyszą życiu niedawnej potwory
Dostała smoczyca dowód osobisty
Z warszawskim adresem i dzieła artysty
Tymi ostatnimi ściany ozdobiła
Swego pokoiku, gdzie gniazdko uwiła
Krakowskiego smoka spotkał koniec przykry
Warszawska smoczyca miała więcej ikry
Ludzi wszak lubiła, lecz nie konsumować
Milej było z nimi co dzień debatować.
A gdy poprawiła image* swój nieskładny
Który stał się miły, staranny i ładny
Była warszawianką na równi z innymi
Którzy się jej stali bardziej niż miłymi.
KONIEC
*czyt. imaż
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz