Olivia siedziała w pokoju przejściowym; była zdenerwowana. Wezwano ją po śniadaniu do opiekuna oddziału, który z kolei zaprowadził ją do budynku głównego, na widzenie z dyrektorem Bloku C.
Odsiedziała już trzy z pięciu lat kary, którą dostała za współudział w przekręcie dotyczącym kart płatniczych w banku. Nie pomogły tłumaczenia, że Sylwester wprowadził ją w błąd. Była wcześniej wzorową pracownicą, zdyscyplinowaną i rokującą – tak określił ją w zeznaniach jej zwierzchnik.
Sylwester pracował w oddziale kart od dwóch lat. Niepozorny i cichy, nie rzucał się w oczy, ale podobał się kobietom. Nic dziwnego, że Olivia była wniebowzięta, że to właśnie na nią zwrócił uwagę. Zaczęli razem wychodzić, odwiedzać się i spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, nawet podczas pracy. Sylwester sprytnie wyciągnął z niej informacje na temat procedur związanych z przekazywaniem kart klientom i ich aktywacją. A później zaczął szantażować. Miała mu pomóc w spersonalizowaniu dziesięciu kart i nadać im łączną wartość na milion. Wiedząc, że może się jeszcze wyplątać, rezygnując po prostu z pracy, zdecydowała się jednak wypełnić żądanie Sylwestra. Od tego czasy żyła w strachu, że wszystko się wyda. Czas jednak mijał, a nic się nie działo.
I właśnie wtedy, gdy zaczęła się uspokajać, do jej drzwi zapukała policja.
Sylwester przyznał się szybko i dostał dziesięć lat, ale stwierdził, że Olivia była jego współpracowniczką i że do niczego jej nie zmuszał.
Kobieta zachowywała się w wiezieniu wzorowo, łudząc się, że dzięki temu wypuszczą ją wcześniej. Szczerze żałowała, że dała się w to wszystko wplątać.
A teraz czekała z niepokojem na to, co miało się wydarzyć.
- Niech pani wejdzie – szare drzwi otworzyły się nagle, a strażniczka gestem wskazała Olivii kierunek. Kobieta spuściła głowę i posłusznie weszła do środka.
Za biurkiem siedział przysadzisty, łysawy mężczyzna w szarym garniturze i takiej samej koszuli. Na jego czole perlił się pot; w pokoju było gorąco.
Olivia zameldowała się według więziennego zwyczaju i została poproszona o zajęcie miejsca naprzeciwko mężczyzny.
- Przeglądałem pani dokumenty. Przeszła pani wzorowo resocjalizację i dobrze rokuje na przyszłość. Rozpatrywaliśmy przedterminowe zwolnienie. Mam jednak inną propozycję.
Zamilkł na chwilę, budując napięcie. Olivia pytającą podniosła brwi.
- Wszystko, co teraz pani usłyszy, musi pozostać w tajemnicy. Jeśli kiedykolwiek zdradzi pani komukolwiek choćby słówko, uznamy to za zdradę stanu.
Znów przerwał, wyjął szuflady pudełko z tabletkami, wyjął dwie, szybko połknął i popił wodą. Skrzywił się, ale szybko przywołał się do porządku.
- Testujemy obecnie ulepszony wehikuł czasu. Może pani wrócić do odpowiedniego momentu w przeszłości i nie dokonać przestępstwa. Nie trafi więc pani do więzienia. Papiery czyste; żyć, nie umierać. Będzie mogła pani podjąć bez problemu pracę, założyć rodzinę…
- Myślałam, że zabroniono podobnych praktyk w 2250 roku, bo istniało zagrożenie powstania zbyt wielu rzeczywistości równoległych.
- Owszem, ale ten program ma służyć wyeliminowaniu przestępczości. Zresztą na taką szansę trzeba sobie zasłużyć. Pani może być pierwsza.
Olivii huczało w głowie. Za cenę czystych papierów i odzyskania kilku ostatnich lat życia, mogła przecież zgodzić się na zostanie królikiem doświadczalnym.
- A ryzyko?
Mężczyzna prychnął i zakasłał.
- Cóż, każdy dzień jest obarczony jakimś ryzykiem, nieprawdaż? To co? Zgoda? Ma pani więcej do zyskania, niż do stracenia.
Olivia przełknęła głośno ślinę i powoli skinęła głową.
Stała przed czymś, co przypominało nowoczesną szafę na ubrania., z ta różnicą, że miało znacznie więcej diod kontrolnych i miało kilka różnych wyświetlaczy.
- Proszę to wypić – pielęgniarka podała Olivii butelkę.
- Co to?
- Napój wzmacniający. Może pani stracić na chwilę przytomność, kiedy uruchomimy proces, a to pozwoli pani na szybki powrót do siebie.
Olivia posłusznie wypiła napój; był słodkawy, a jednocześnie cierpki.
- Ma pani wszystko? – doktor Black ostatni raz rzucił okiem na dokumentację. – Wszystko jasne? Pamięta pani co i jak wypełnić, kiedy już będzie po wszystkim?
- Oczywiście.
- A terminy, osoby kontaktowe?
Skinęła głową.
- Zaraz po wybudzeniu może pani przez chwilę słabiej kojarzyć to i owo, ale to przejdzie. Możemy zaczynać?
Doktor otworzył urządzenie podobne do szafy, a Olivia powoli weszła do środka.
Obudził ją chłód. Przez chwilę nie wiedziała, gdzie jest. Oczy powoli przyzwyczajały się do mroku. Była w swoim mieszkaniu; leżała na sofie w salonie. Usiadła powoli rozejrzała się dookoła. Zapaliła lampkę stojąca na stoliku obok i rozejrzała się za torebką, którą zabrała do wehikułu. Wyjęła blankiet i zaczęła wypełniać rubryki.
Spojrzała na kalendarz.
- Za tydzień Sylwester zwróci na mnie uwagę – pomyślała. Miała dwa dni, by zdecydować, co zrobić: czy pójść w poniedziałek do pracy czy może lepiej złożyć natychmiastowe wypowiedzenie i na przykład wrócić do miasta rodzinnego. Ojciec ucieszyłby się, gdyby wreszcie przystała na przejecie rodzinnej firmy.
Dodrzemała do rana, zaniosła wypełnione dokumenty pod wskazany adres, a później zadzwoniła do matki. Robert obiecał zorganizować jej przeprowadzkę.
Wychodząc z banku po omówieniu warunków zakończenia pracy, Olivia czuła się lekko i radośnie. Zaczynała zupełnie nowe życie, a Metropolię opuszczała bez żalu. Ruszyła zdecydowanym krokiem do mieszkania; czekało ją jeszcze pakowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz